Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tatry: konie do Morskiego Oka jeszcze pociągną

Halina Kraczyńska
Halina Kraczyńska
Przez całe lato weterynarze systematycznie badali konie wożące turystów z Palenicy Białczańskiej do Włosienicy przed Morskim Okiem. To pierwsze tak szczegółowe oględziny. Efekt? Na 240 przebadanych koni dziesięć straciło licencję.

- Od śmierci Jordka sytuacja znacznie się poprawiła - podkreśla Szymon Ziobrowski, prawnik TPN.
- Jest dobrze, ale nie idealnie - mówią obrońcy zwierząt.

Śmierć konia Jordka, który przypomnijmy, dwa lata temu padł na Włosienicy, wywołała szok i ogólnopolską dyskusję na temat wykorzystywania koni na drodze do Morskiego Oka. Obrońcy zwierząt z całej Polski, którzy domagali się nawet zlikwidowania konnego transportu, ostatecznie wywalczyli coroczne, szczegółowe badania weterynaryjne koni, zanim rozpocznie się sezon letni.

Pierwsze osiemdziesiąt weterynarz, Bożena Latocha, której Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami zleciło badania - obejrzała pod koniec czerwca, ostatnie pod koniec sierpnia. Akcja przeprowadzana była na Włosienicy, bezpośrednio po tym, jak konie kończyły 7-kilometrową trasę przewozu turystów.

- Zwracaliśmy podczas badań uwagę przede wszystkim na pracę serca, czy zwierzęta są dobrze odżywione, jaki mają oddech, czy mają wady układu ruchu, rany, czy są zadbane - wyjaśnia weterynarz.

Już po pierwszych badaniach weterynarze byli zaskoczeni... Pozytywnie - jak się okazało. Przede wszystkim nie było jakichś rażących przypadków.
- Na ogół właściciele dbają o swoje konie - podkreśla weterynarz. - Niektóre uchybienia wynikały z ich niewiedzy, bo przecież nie mogą wiedzieć, że koń ma na przykład arytmię.

Ale zdarzały się też takie, które wynikały z pewnego zaniedbania, choćby nieleczone rany.

Weterynarze po przebadaniu wszystkich koni wwożących turystów do Morskiego Oka, łącznie - 240, uznali, że dziesięć z nich, głównie z powodu różnego rodzaju dolegliwości zdrowotnych , nie jest zdolna do dalszej tak ciężkiej pracy.

- Sytuacja naprawdę nie jest zła - podkreśla Ziobrowski. - Nie tylko dotyczy to kondycji koni, ale i ich traktowania. Byłem w czasie długiego sierpniowego weekendu na drodze do Morskiego Oka i sam widziałem, że fiakrzy przestrzegają zapisu regulaminy, brali tylko 14 osób na fasiąg. Nie spotkałem przeładowanego wozu. Jest dobrze, ale trzeba kontrolować i pracować nad edukacją woźniców.

Bo - jak twierdzą obrońcy zwierząt - niektórzy fiakrzy próbowali kombinować.

- Zatrzymywali konie przed Włosienicą i dawali im czas, by odpoczęły, a niektórzy nawet polewali je wodą ze strumienia, aby nie były takie spocone - tłumaczy Beata Czerska, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Zakopanem.

Jeden z fiakrów, jak informuje prezes Czerska, mimo iż weterynarz orzekł niezdolność do pracy jednego z jego koni, na następny dzień i tak nim wyjechał.
- Koń, jak zauważyliśmy, kulał na obydwie tylne nogi. Był to efekt deformacji stawu pęcinowego - wyjaśnia Czerska. - Żeby ulżyć mu w cierpieniach, należałoby go podkuć "ortopedycznie", ale przy tak dużej zmianie chorobowej deformacja będzie się stale powiększać.

Jednak fiakier jakoś nie zauważał, że jego koń cierpi. Pięć lat, jak mówił, woził nim turystów. Lekarze po obejrzeniu zwierzęcia zdecydowali, że nie nadaje się on do dalszej, żadnej pracy. Wykryli u niego też arytmię serca.

- Mimo to następnego dnia koń jak zwykle został zaprzęgnięty do wozu - twierdzi prezes zakopiańskiego TOnZ. - Wezwana straż parku od razu pojechała na miejsce i złapała fiakra na gorącym uczynku. Teraz czekają go poważne konsekwencje.

Ale na szczęście, tego typu sytuacje były incydentalne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rabka.naszemiasto.pl Nasze Miasto