Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podhale: Widmo biedy w parkach

Halina Kraczyńska
Halina Kraczyńska
Tak źle w niemal 60-letniej historii Tatrzańskiego Parku Narodowego jeszcze nie było. Pieniędzy nie ma na nic, z wyjątkiem opłat za prąd i telefony. Nie ma już nawet na wynagrodzenia dla pracowników. Tak samo sytuacja wygląda w Pienińskim Parku. Tak jak obawiali się parkowcy, po zlikwidowaniu gospodarstw pomocniczych ministerstwo finansów "położyło łapę" na wypracowanych przez nie dochodach. Te wbrew zapewnieniom nie wracają do parków.

Do 31 grudnia ubr. parki utrzymywały się z dwóch źródeł. Na wynagrodzenia dla pracowników, mundury, wyjazdy otrzymywały środki z budżetu państwa, ale były one jak w budżetówce - marne. W zasadzie starczały na pensje. Wszystkie inne wydatki związane z ochroną przyrody, m.in. remonty szlaków, dróg, mostów, działań związanych z odnową lasów, usuwanie wiatrołomów - pokrywane były z gospodarstw pomocniczych, które prowadziły w parku dzialalność gospodarczą, m.in. sprzedaż biletów wstępu, sprzedaż drewna, etc. Gospodarstwo przy TPN np. rocznie wypracowywało ok. 12 mln zł. Połowa z tej kwoty wędrowała do budżetu państwa. Od 1 stycznia wędruje już cała. Każda złotówka, jaką zarobi TPN, idzie do Warszawy.
- Ministerstwo finansów obiecało nam uruchomienie pieniędzy z rezerwy celowej na zadania, które realizowane były przez gospodarstwa - tłumaczy Zbigniew Krzan, wicedyrektor TPN. - Owszem, w pierwszym kwartale tego roku transzę otrzymaliśmy, ale drugiej już nie.
Jak mówi księgowa parku, Magdalena Pelc rocznie TPN wypracowuje przychody na ponad 12 mln zł. I taką kwotę dyrekcja spodziewa się otrzymać z ministerstwa. W lutym Park dostał 1 mln 888 tys. zł, tyle, o ile wnioskował. Na początku kwietnia powinna zostać przelana druga transza - 2 mln 267 tys. zł.
- Nie otrzymaliśmy tych pieniędzy i nie wiemy, kiedy je otrzymamy - tłumaczy księgowa. - W związku z tym funkcjonujemy ograniczając wszelkie koszty do niezbędnego minimum.
W tej chwili TPN płaci jedynie rachunki za media.
Ta patowa sytuacja może się również odbić się na zaplanowanych remontach szlaków. - W tej chwili wstrzymaliśmy wszelkie przetargi i prace, między innymi zaplanowany remont szlaku z Kasprowego Wierchu przez Myślenickie Turnie - tłumaczy Krzan.
Taka sama sytuacja panuje w Pienińskim Parku Narodowym. - Otrzymaliśmy tylko pierwszą transzę, 235 tysięcy, a na drugą czekamy - mówi Michał Sokołowski, dyrektor PPN.
W obydwu parkach, by jakoś powiązać koniec z końcem, ratują się pieniędzmi przeznaczonymi na pensje. - Co będzie z wypłatami np. w grudniu, nie wiadomo. Mamy nadzieję, że jednak rezerwa zostanie uruchomiona i z tych środków weźmiemy pieniądze na pensje - tłumaczy Sokołowski.- Ministerstwo finansów zapowiedziało, że uruchomi rezerwę, jeżeli wcześniej parki zarobią. A my na początku roku nie zarabiamy. Dopiero w sezonie.
TPN jednak zarabia, i to dużo, ale też nie dostał pieniędzy, bo okazuje się, że wszystkie trafiają do jednego worka ministerstwa.
Pieniędzy, ok. 800 tys. zł ze sprzedaży biletów wstępu do TPN nie otrzymało także Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. - Wystąpiliśmy do ministerstwa z pytanie, co mamy zrobić, aby te pieniądze otrzymać. Ale na razie nie dostaliśmy ani odpowiedzi, ani funduszy - podkreśla Czesław Ślimak, wiceprezes TOPR. - Jednak te pieniądze nam się należą, bo gwarantuje nam je ustawa o ochronie przyrody.
Ministerstwo środowiska, któremu podlegają parki, nie udzieliło nam do wczoraj odpowiedzi na pytania dotyczące obecnej sytuacji finansowej w parkach narodowych.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rabka.naszemiasto.pl Nasze Miasto