Nauczyciele obawiają się o swoją pracę, bowiem cały czas spada liczba usług sanatoryjnych zakontraktowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Jeszcze sześć lat temu w Śląskim Centrum Rehabilitacji Uzdrowiskowej - jednym z największych sanatoriów dziecięcych - w ciągu roku leczyło się cztery tysiące dzieci. Obecnie NFZ wykupił usługi dla 1880 pacjentów, a i tak nie wiadomo, czy taka liczba ostatecznie tutaj trafi. Spadek liczby małych kuracjuszy spowodowany jest pogorszeniem się sytuacji materialnej rodzin i wielu z nich nie stać na wysłanie chorych dzieci do sanatoriów. Nie bez winy są też lekarze podstawowej opieki, którzy nie chcą dawać skierowań.
- Jeżeli zgodnie z kontraktem podpisanym na ten rok miesięcznie ma do nas przyjeżdżać 140 dzieci, a w styczniu było ich zaledwie 70, to może oznaczać jedynie powolny upadek dziecięcych sanatoriów w Rabce - mówi Marek Szarawarski, dyrektor Zespołu Szkół przy SCRU. - Dlatego zorganizowaliśmy akcję w obronie sanatoriów w Mieście Dzieci Świata. Według Szarawarskiego sanatoria dziecięce są potrzebne przede wszystkim dla działań profilaktycznych. W przyszłości - jak mówi - przyjdzie wydać więcej na leczenie szpitalne osób dorosłych. Sprawa jest na tyle poważna, że został nią zainteresowany Marek Michalak, rzecznik praw dziecka. Michalak poinformował już dwie sejmowe komisje o tragicznej sytuacji rabczańskiego uzdrowiska.
Według rzecznika małoletni pacjenci przebywający w sanatoriach, to dzieci dotknięte lub zagrożone chorobami przewlekłymi, m.in. cukrzycą, otyłością, chorobami alergicznymi. - Opublikowane wyniki badań wskazują wyraźnie na wzrastającą w populacji wieku rozwojowego liczbę pacjentów zagrożonych tymi schorzeniami - twierdzi Michalak. - Dwadzieścia procent dzieci w wieku wczesnoszkolnym miało objawy schorzeń alergicznych. O tragicznej sytuacji w dziecięcych sanatoriach będzie mogła usłyszeć na pewno prezydencka para podczas pobytu w Rabce-Zdroju z okazji piętnastolecia nadania temu miastu tytułu Miasta Dzieci Świata.
- Zbliża się wielki jubileusz nadania tego zaszczytnego tytułu Rabce - mówi Jan Pyka, dyrektor Śląskiego Centrum Rehabilitacji Uzdrowiskowej. - Wtedy, jako burmistrz Rabki, myślałem, że złapaliśmy Pana Boga za nogi. A dzisiaj w piętnastolecie tamtych dni trzeba mówić, że Rabka zostanie bez małych pacjentów. W dziecięcym uzdrowisku nie ma małych pacjentów, bo nie ma pieniędzy na ich leczenie. Dyrektor Pyka ze swoim ośrodkiem przeszedł już wszystkie możliwe restrukturyzacje. Z 350 pracowników zostało już 150 osób. Teraz to sanatorium dziecięce, ale leczy też osoby dorosłe.
- Już nie mam, kogo zwolnić - kończy Pyka.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Matkobójca stanie przed sądem
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?