Początek spotkania należał do puławian, którzy wypracowali sobie niewielką przewagę. Kaliszanie mieli z kolei duże problemy ze skutecznością. Nie brakowało też niepotrzebnych strat. Kiedy na tablicy widniał wynik 7:11 dla Azotów, postanowił zareagować szkoleniowiec gospodarzy Rafał Kuptel. Jego uwagi najwyraźniej poskutkowały, bo kaliszanie zdołali odrobić dwie bramki, ale potem ich gra znów straciła impet i goście schodzili na przerwę prowadząc 13:18.
Po zmianie stron puławianie kontynuowali swoją grę. Za sprawą dwóch trafień Kacpra Adamskiego wyszli na prowadzenie 13:20. Gospodarze nie zamierzali zwieszać głów i rozpoczęli szaloną pogoń. Na kwadrans przed końcem meczu różnica bramkowa na korzyść gości z Puław wynosiła już tylko jedną bramkę. 23:24. Gra się wyrównała. W 57. minucie na tablicy było 27:27. Ponad tysiąc osób zgromadzonych w hali Kalisz Arena oglądało spotkanie na stojąco. Dwukrotnie puławianie wychodzili na jednobramkowe prowadzenie, jednak kaliszanie zdołali wyrównać. Decydującą bramkę w ostatnich sekundach rzucił Dawid Molski. Regulaminowy czas gry zakończył się wynikiem 29:29.
Wojnę nerwów w rzutach karnych lepiej znieśli gospodarze, którzy wygrali 4:2 i zainkasowali dwa punkty. Dzięki temu Energa MKS Kalisz zakończył rundę zasadniczą ORLEN Superligi na 6. miejscu.
- Mecz to rollercoaster. W pierwszej połowie nie układała nam się gra w ataku, powrót do obrony szwankował. Powiedzieliśmy sobie w szatni parę słów i w drugiej połowie zaczęliśmy trafiać i zbierać piłki w obronie - powiedział Dawid Molski, skrzydłowy Energa MKS Kalisz.
- Chyba trochę nam ciążyła waga tego meczu. Tkwiło nam to w głowach, że tym spotkaniem możemy sobie zagwarantować szóste miejsce. I w ataku i w obronie nie graliśmy tak jak byśmy chcieli, tak jak przyzwyczailiśmy i siebie i kibiców. W drugiej części więcej rzeczy zafunkcjonowało. Zdobyliśmy kilka piłek, z których można było coś podprowadzić. Zaczęliśmy trochę skuteczniej grać w ataku. O zwycięstwie zdecydowała chyba nasza determinacja. Powiedzieliśmy sobie w szatni, że tak jak w pierwszej połowie nie możemy zagrać i to musi się zmienić. Myślę, że było to widać, że wyszliśmy na drugą połowę trochę odmienieni. Dzięki temu udało się kilka piłek wyciągnąć i rzucić kilka łatwiejszych bramek - powiedział Bartosz Kowalczyk, rozgrywający Energa MKS Kalisz.
Kaliszanie do rozegrania mają jeszcze jedno spotkanie. 1 kwietnia zmierzą się na wyjeździe w derbach Wielkopolski z ARGED Rebud Ostrovia Ostrów Wielkopolski.
- Do Ostrowa jedziemy po trzy punkty. Nie odpuścimy na pewno tego meczu - zapowiada Dawid Molski.
Energa MKS Kalisz - KS Azoty Puławy 29:29 (13:18), k. 4:2
Energa MKS: Hrdlicka, Szczecina - Kowalczyk 6, Pilitowski 4, Bekisz 3, Kus 3, Antolak 2, Drej 2, Komarzewski 2, Molski 2, Nejdl 2, Biernacki 1, Kucharzyk 1, Starcević 1, Karpiński, Wróbel
KS Azoty: Tsintsadze, Zembrzycki - Jarosiewicz 6, Adamski 5, Burzak 5, Marciniak 5, Fedeńczak 3, Janikowski 2, Przybylski 2, Ostruszko 1, Borucki, Górski, Zarzycki
ZOBACZ TAKŻE:
Polub nas na FB
Obserwuj nas także na Google News
Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?