Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szansa na otwarcie Gubałówki? Trzeba "obejść" Byrcynów!

Tomasz Mateusiak, Łukasz Bobek
Na mapie widać, jak obecnie wygląda (nieczynna) trasa na Gubałówce oraz jaki jest pomysł na obejście działek Byrcynów
Na mapie widać, jak obecnie wygląda (nieczynna) trasa na Gubałówce oraz jaki jest pomysł na obejście działek Byrcynów infografika Elżbieta Rzyczniak / Potr Płachta
Skoro nie da się dogadać w sprawie reaktywowania dawnej trasy narciarskiej na Gubałówce, będziemy starali się wybudować nowe wyciągi i trasy narciarskie z drugiej strony Gubałówki - zapowiada spółka Polskie Koleje Linowe. To próba reaktywacji pomysłu, jaki forsował Janusz Majcher, poprzedni burmistrz Zakopanego. Zakładał on budowę dwóch nowych wyciągów i tras narciarskich po prawej stronie torowiska kolejki na Gubałówkę (patrząc od dołu), dzięki czemu i narciarze i PKL uniezależniliby się od działki należącej do rodziny Gąsieniców - Byrcynów. Plany te legły w gruzach przed wyborami samorządowymi. Rada miasta nie zdecydowała się wprowadzić stosownych zmian w planie zagospodarowania przestrzennego dla Gubałówki.

- Znów pracujemy nad wnioskiem o kompleksowe zmiany w planie, które dopuszczałyby budowę wyciągów w innej części pasma gubałowskiego (powyżej Walowej Góry, na Kotelnicy, czy Furmanowej - przyp. red.) - mówi Janusz Ryś, prezes PKL.
Leszek Dorula, burmistrz Zakopanego wierzy, że jednak dawna trasa ruszy. - Zrobimy wszystko, żeby narciarstwo na Gubałówkę wróciło. Jak nie na starą trasę, to w inne miejsca. Będziemy tak zmieniać plany, by była możliwość wybudowania tam wyciągów - dodaje Dorula.

Obecnie ten ostatni scenariusz wydaje się być jedyną alternatywą dla narciarskiego ożywienia miasta pod Giewontem. Bo porozumienia na linii PKL -rodzina Byrcynów nie widać.

***

Zakopane i Polskie Koleje Linowe powinny wrócić do pomysłu budowy tras narciarskich nad Walową Górą i w rejonie Kotelnicy. To pozwoli im ominąć działkę rodziny Gąsieniców Byrcynów, z którymi nie ma porozumienia w sprawie trasy.
Tak uważa coraz więcej mieszkańców Zakopanego, co można przeczytać w setkach komentarzy zamieszczanych na forach internetowych. Mieszkańcy przestali wierzyć, że stara trasa (którą w 2005 r zamknęła rodzina Gąsieniców - Byrcynów) zostanie otwarta.

By odblokować trasę na Gubałówce, trzeba obejść działki należące do rodziny Byrcynów. Takiego rozwiązania chciał były burmistrz Janusz Majcher. Czy nowe władze zrobią podobnie?

- Ja też w to nie wierzę. Familia blokująca trasę, przed wyborami nie dostąpiła zbiorowej metamorfozy i postanowiła, że trasę jednak otworzy. Takie rzeczy się niestety nie zdarzają - mówi Mariusz Koperski, były burmistrz Zakopanego. - Fakt, pani Bożena Gąsienica Byrcyn na krótko przed wyborami ogłosiła, że rozmawia z PKL i Gubałówka ruszy tej zimy. To jednak moim zdaniem był blef, który miał uratować jej prywatny interes.

Koperski przypomina, że jesienią zeszłego roku ówczesny burmistrz Janusz Majcher (na wniosek PKL) zaproponował radnym, by zmienić plan zagospodarowania przestrzennego na Gubałówce - tak, by trasy narciarskie można było budować po prawej stronie (patrząc z dołu) obecnej kolejki na tą górę. Plan zakładał, że powstaną dwa nowe wyciągi. Jedna z tras zjazdowych miałaby przebiegać tunelem pod torowiskiem i kończyła się po lewej stronie szyn. Omijałaby tym samym działkę rodziny Byrcynów.

Wtedy Bożena Gąsienica Byrcyn niemal natychmiast podniosła alarm, że to zamach na ziemie niczego nieświadomych właścicieli tamtejszych działek. Radni - żeby nie drażnić ludzi przed wyborami - projekt odrzucili.

- Gdyby te plany udało nam się wówczas zmienić, to narciarze wróciliby na Gubałówkę niezależnie od tego czy rodzina Gąsieniców Byrcynów dałaby na to zgodę czy też nie - mówi Koperski. - Moglibyśmy sobie bez tego kawałka poradzić. "Złota" dziś działka państwa Byrcynów zostałaby zwykłym pastwiskiem.

PKL nie zarzucił tych planów. - Jesteśmy na etapie przygotowania wniosku o kompleksową zmianę planu zagospodarowania dla Gubałówki, zwłaszcza dla jej prawej strony - mówi Janusz Ryś, prezes PKL. - Tam mogą powstać wyciągi, co byłoby ważne dla całego Zakopanego. Nie oznacza to jednak, że zamykamy się na rodzinę Byrcynów. Chcemy tam też uruchomić trasę. Ta trasa dopełniłaby planowany ośrodek.

Prezes Janusz Ryś liczy jednak na to, że gdy uda się postawić wyciągi po prawej stronie torów, ułatwi to rozmowy z lewą stroną. Czyli - jak to powiedział Koperski - z właścicielami już nie złotej działki, ale zwykłej łąki.

- Jako miasto zrobimy wszystko, by narciarstwo na Gubałówkę wróciło. Jeśli nie na starą trasę, to w inne rejony tej góry - obiecuje burmistrz Leszek Dorula. - Będziemy zmieniać plany tak, by stoki mogły powstać na Walowej Górze, Furmanowej, Kotelnicy czy Harendzie. - zapewnia, czym pośrednio potwierdza, że w razie gdyby Bożena Gąsienica Byrcyn nie wróciła do negocjacji z PKL, urząd wróci do pomysłu Majchra.

W środę nie udało nam się uzyskać komentarza od Bożeny Gąsienicy Byrcyn. Kilka dni wcześniej jej syn mówił "Krakowskiej", że zrobili wszystko, by trasa ruszyła. - Pomimo wieloletniego naruszania naszego prawa własności przez PKL, właśnie dla dobra rozwoju miasta umowy zostały podpisane i złożone u notariusza. Nie wiem, dlaczego prezes PKL nie chciał ich podpisać i nawet się z nimi nie zapoznał. Co więcej, przystaliśmy na propozycję drugiej strony sprzed wyborów. Po wyborach widać zmianę postawy PKL. Nie chcą podpisać, ani się zapoznać się z umowami. O co tu chodzi? - pytał radny.

To wszystko było misterną intrygą rodziny z Gubałówki? Politycy czują się wymanewrowani przez rodzinę blokującą stok

Kto teraz rozdaje karty? Rodzina Byrcynów przed wyborami zaczęła mówić publicznie, że chcą otworzyć trasę, ale nie po drodze im w tym z burmistrzem Majchrem. Syn pani Bożeny - Kacper Gąsienica-Byrcyn postarał się, by zostać radnym, a pani Bożena jawnie zaczęła wspierać innego kandydata - Leszka Dorulę. Wydaje się, że dała mu klucz do zwycięstwa w wyborach zapraszając na pokazówkę dla mediów, w czasie której zwinięto płot okalający działkę na Gubałówce.
- Ja naprawdę wierzyłem, że ta trasa zostanie otwarta jeszcze tej zimy - mówi burmistrz Leszek Dorula i dodaje, że zwijanie ogrodzenia zorganizowała rodzina Byrcynów, a jego tylko na to zaprosiła. - To, że umowy nie są podpisane może być winą tak jednej jak i drugiej strony - uzasadnia i dodaje, że jest mu przykro, że stało się to, co się stało. Oszukany za to czuje się Andrzej Gąsienica-Makowski, który wpuścił na wyborcze listy Kacpra. - Męczył nas, że chce do polityki. Mówił, że to pozwoli otworzyć trasę. Że to był błąd, wiedzieliśmy dwa dni po wyborach. Pan Kacper opuścił nasze szeregi. Moim zdaniem on wszedł do rady, by pilnować interesu rodziny.
Scenariusz przedstawiony przez byłego starostę wygląda na spiskową teorię dziejów. Nie da się jednak ukryć, że rodzina Pani Bożeny bardzo zyskała wprowadzając swego członka do rady. Pan Kacper został przewodniczącym komisji urbanistyki i rozwoju. Przez nią musi przejść każdy projekt zmiany planów . Także ten, który zakładałby narciarskie "uwolnienie" terenów na Walowej Górze, Kotelnicy, czy Furmanowej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto