Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mikołaj Gruszczyński z Zakopanego organizuje ekstremalne wycieczki do Ameryki Południowej

Tomasz Mateusiak
Mikołaj Gruszczyński z Zakopanego organizuje ekstremalne wycieczki do Ameryki Południowej. Podróżując z nim, nigdy nie wie się, jaka przygoda przyjdzie następnego dnia

Na wakacje z tym człowiekiem nie zdecyduje się każdy.

Pochodzący z Zakopanego Mikołaj Gruszczyński prowadzi bardzo nietypowe biuro podróży, które swoim klientom nie oferuje hoteli z basenami, ale prawdziwą, dziką przygodę. Zakopiańczyk jako jeden z nielicznych ludzi w Polsce organizuje wyprawy do najbardziej niedostępnych rejonów Ameryki Łacińskiej, podczas których turyści nie tylko zwiedzają, ale też na własnej skórze poznają indiańską kulturę.

- Sam też jestem nią zafascynowany - przyznaje Gruszczyński. - Szczerze mówiąc, odkryłem jednak w sobie tę pasję trochę przez przypadek.
Jeszcze kilka lat temu pochodzący z Zakopanego Mikołaj Gruszczyński nawet nie śnił, że za kilka lat jego praca niewiele będzie się różniła od tego, co na filmowym ekranie robił Indiana Jones.

Wiele zmieniło się dopiero, gdy po ukończeniu zakopiańskiego liceum rozpoczął w Krakowie studia o profilu turystycznym. -

- Nauka była ciekawa, a na dodatek na drugim roku studiów wyjechałem z kolegą na praktyki studenckie do Turcji - mówi Mikołaj. - Pracowaliśmy tam w biurze turystycznym i bardzo nam się to spodobało. W kolejnych latach zrobiłem więc licencję pilota wycieczek i wyjeżdżałem w każde wakacje. Głównie do Grecji. W końcu jednak trzeba było napisać pracę magisterską. Wówczas pomyślałem, że moja musi być naprawdę niezwykła.

Po namyśle zdecydował, że chciałby pisać o kulturze Inków. By zrobić to jednak dokładnie, musiał wybrać się do... Peru i Boliwii, czyli państw na terenie których żyli Inkowie. - Pojechałem tam na miesiąc i mi się spodobało - mówi Gruszczyński. - Czułem jednak pewien niedosyt. Po powrocie obroniłem pracę, zarobiłem pieniądze i po roku poleciałem do Ameryki Południowej ponownie. By nie brakło mi czasu na zwiedzanie, kupiłem bilet tylko w jedna stronę.

Tym razem podróż trwała dłużej. Rozpoczęła się w Ekwadorze a następnie wiodła przed góry, pustynie i dżungle Peru, Boliwii i Chile.

- Podróżowałem tam na różne sposoby - mówi Mikołaj. - Czasem stopem, czasem busikiem czy taksówką. Przekraczałem granice w dżungli i zwiedzałem miejsca, gdzie rzadko pojawiają się turyści. Nauczyłem się też języka. Pojawił się pomysł na biznes.

Po powrocie zakopiańczyk postanowił, że chce zarabiać na życie organizując wycieczki. Początkowo jedynie wynajmował siebie jako przewodnik, ale od pewnego czasu ma własne biuro podróży. Dzięki temu był we wszystkich krajach Ameryki Łacińskiej.

- Moje biuro działa inaczej niż wszystkie firmy zajmujące się sprzedażą wycieczek - mówi Mikołaj. - Ja organizuje eskapady dla małych grup. Może to być 15 osób, ale równie dobre i pięć. Jestem w stanie zorganizować też wycieczkę w niemal każde miejsce w Ameryce Południowej i Środkowej, a w przyszłości i na inne kontynenty.

Prowadzone przez zakopiańczyka eskapady są też niezwykłe także z innego powodu. Mianowicie nigdy nie rezerwuje on z góry noclegów na cały pobyt.

- Jak dolecimy na miejsce, to idziemy do hotelu. Później jednak zaczyna się wędrówka. Śpimy w hostelach, prywatnych kwaterach. Podróżujemy liniowymi autobusami, taksówkami, rikszami czasem wierzchem czy na pace pickupa - wylicza Gruszczyński. - W każdej chwili na życzenie klientów mogę też zmienić plan wycieczki. To właśnie kręci ludzi. Tak bowiem rodzi się przygoda.

Namiastkę widoków, jakie Mikołaj Gruszczyński aplikuje swoim klientom, można było zobaczyć w piątek o godzinie 20 w zakopiańskiej galerii Burzca (ul. Piaseckiego 14). Tam podróżnik wraz ze swoim ojcem Jerzym, artystą plastykiem i muzykiem, pokazali zdjęcia z pobytu na Kubie. Spotkanie miało na celu porównania dwóch wizyt na Kubie w dużym odstępie czasu: z tegorocznej podróży syna oraz ojca w 1979 roku.

Każda wycieczka do Gwatemali musi zahaczyć o majańskie miasto Tikál. Tam też był Gruszczyński

Marta Kaczyńska odwiedziła w Kościelisku wystawę o swoim ojcu Prezydencie

Ta rodzina ma pasje...

Cała rodzina Gruszczyńskich to ludzie o wielu pasjach. Jerzy "Juras" Gruszczyński, ojciec Mikołaja, to zakopiański plastyk i twórca muzyki elektronicznej. Jego najnowszym dziełem jest witacz stojący przy zakopiance na Ustupie. Matka podróżnika - Maria Gruszczyńska - zajmuje się natomiast komputerowym badaniem stanu zdrowia oraz terapią ziołową w oparciu o tradycyjną medycynę chińską. Ich młodsza córka, Kinga, wraz z ojcem koncertuje - gra na skrzypcach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rabka.naszemiasto.pl Nasze Miasto