Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tatry. Idziesz w góry, zostaw wiadomość

Łukasz Bobek
Łukasz Bobek
Jan Krzysztof, naczelnik TOPR
Jan Krzysztof, naczelnik TOPR Łukasz Bobek
O tym, że warto zostawiać informacje, gdzie idziemy w góry, rozmawiamy z Janem Krzysztofem, naczelnikiem Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Dawniej istniało coś takiego jak księga wyjść w Tatry. Oczywiście nie mówimy teraz o turystach, którzy idą do Morskiego Oka asfaltową drogą, ale o turystach bardziej ambitnych. Ostatni przypadek zaginięcia w górach 31-letniej turystki z Tarnowa pokazuje, że chyba szwankuje taka świadomość, że powinniśmy pozostawiać informacje, gdzie idziemy i kiedy wrócimy.
Zawsze funkcjonowała księga wyjść wspinaczkowych i ona nadal funkcjonuje. To jest tak naprawdę jeden z wymogów legalnego uprawiania taternictwa na obszarze Tatr. W dalszym ciągu to obowiązuje. No cóż, jednak różnie to działa. Od zawsze były przypadki, że te informacje nie były zostawiane. A jest to niezmiernie ważne, by taką informację pozostawić. Najlepiej u osoby zaufanej, znajomych, którzy przynajmniej mniej więcej wiedzą, czym się zajmujemy.

To o tyle ważne, że w sytuacjach awaryjnych taka informacja zwiększa nasze szanse na przeżycie.
Tak, taka informacja zwiększa nasze szanse na szybsze znalezienie. Czy uratowanie - to trudno powiedzieć. W przypadku ostatniego zaginięcia, tej 31-letniej dziewczyny z Tarnowa, należy powiedzieć, że to była osoba zajmująca się od kilku lat dosyć poważnie wędrówkami po górach, także samotną turystyką po Tatrach. Była osobą znaną w środowisku górskim. Wydaje się nam, że musiała mieć świadomość ryzyka, jakie w związku z tym podejmuje. A jak zawsze w kwestii wspinania się w Tatrach czy innych górach wysokich jest ono duże.

Przykład tej właśnie 31-latki pokazuje, że jej poszukiwania to było trochę takie błądzenie po omacku.
Odnalezienie takiej osoby oczywiście jest bardzo trudne. Za każdym razem pojawiają się informacje o tym, że można wykorzystać telefon komórkowy zaginionej osoby (telefon 31-latki był cały czas aktywny. Dzwonił, ale nikt go nie odbierał - przyp. red.). Tutaj jednak trzeba pamiętać, że lokalizacja w górach na podstawie lokalizacji stacji BTS, które przekazują sygnały telefonii komórkowej, jest bardzo trudna. Trudność ta polega na tym, że sygnał telefonu komórkowego może się odbijać od skalnego terenu. Czasem ta dokładność nawet osiąga 30 kilometrów. A więc wiemy, że gdzieś na obszarze Tatr ta osoba się znajduje. I tyle. Nie udaje się i nigdy się nie udało precyzyjnie takiej osoby namierzyć.

A co z aplikacją "Ratunek" na smartfony, która wykorzystuje sygnał GPS?
Ta aplikacja działa. Dzwoniący przez nią jest namierzany z dużo większą dokładnością. Tylko że osoba w górach musi z niej skorzystać, a więc musi być przytomna. Nieprzytomnym turystom się ona nie przyda.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Miała 2 promile, rozbiła auto i uciekła

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto