Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowotarski jarmark bez słowackich euro [FOTO]

Tomasz Mateusiak
To nie będą udane święta dla kupców handlujących na nowotarskim bazarze. Czwartkowy - przedświąteczny jarmark okazał się dla nich jednym z najsłabszych w ostatnich latach. Nie dopisali goście zza południowej granicy, więc zarobek kupców był niewielki. Słowacy, którzy w czwartek na Podhale jednak przyjechali przyznają, że przez kryzys w strefie euro zaczęli mocno zaciskać pasa.

Odbywający się w czwartki i soboty jarmark w Nowym Targu to jedno z największych targowisk w południowej Polsce. Zakupy na położonym u zbiegu Białego i Czarnego Dunajca placu robią nie tylko górale, ale też mieszkańcy Słowacji oraz północnych Węgier, którzy za ceny niższe jak u siebie kupują ubrania, meble, kosmetyki czy żywność.

O ile jeszcze miesiąc, temu dni targowe, czyli czwartki i soboty, oznaczały tłumy Słowaków, teraz jednak ostatnio na Podhalu klientów z euro w portfelach jest coraz mniej.

- Słowaków na targowisku prawie nie ma już od dwóch, trzech tygodni. W porównaniu do grudnia zeszłego roku nie ma ich praktycznie w ogóle - mówi Zofia Lach, z podkrakowskiego Libertowa, która w Nowym Targu handluje artykułami spożywczymi. - Myśleliśmy, że oszczędzają pieniądze i przyjadą dopiero przed samymi świętami, ale tak się nie stało. Dziś ostatni jarmark przed wigilią, a ja dotychczas zarobiłam 6 euro - pokazuje utarg kobieta.

Dlaczego klientów zza Tatr jest mniej , tłumaczą nam napotkani pomiędzy stoiskami mieszkańcy Starego Smokowca na Słowacji. Bracia Jano i Ladisláv Kunárt prowadzą tam pensjonat i do Nowego Targu przyjechali po zapasy. - Do Polski jeździ coraz mniej osób, bo ludzie boją się tego całego kryzysu - mówią mężczyźni. -

Nie wiadomo co stanie się z naszą walutą, więc ludzie nie wydają pieniędzy. Każdy oszczędza na czym tylko może. Myślę, że większość Słowaków postanowiło w tym roku wyprawić po prostu skromne święta i na zakupy do Polski nie pojechali. My przyjechaliśmy tutaj głównie po mięso. Kupując kurczaki czy wieprzowinę w większej ilości dalej można sporo zaoszczędzić - dodają.

- To jest czysta ekonomia bazarowa, choć przyznaję, że dla mnie niezrozumiała - śmieje się Waldemar Szyszka, który na jarmarku sprzedaję mięso i wędliny wprost z ciężarówki. - Słowacy dziwnie kalkulują. Po mojemu to oni teraz powinni kupować u nas bardzo dużo. Przecież złotówka jest słaba, więc im się zakupy powinny opłacać - dziwi się mężczyzna.

- Wystarczy pójść do pierwszego lepszego marketu, by zobaczyć, że Polacy kupują przed Świętami na potęgę, a to oznacza, że kryzysu się nie boją. Za Tatrami jest już bieda, więc Słowacy wstrzymują się z zakupami - dodaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rabka.naszemiasto.pl Nasze Miasto